Teka Artystyczna

Piotr Szwiec

Jako gatunek, ale też poszczególne grupy społeczne, żyjemy w różnych bańkach – większych i mniejszych, które zapewniają nam pozorne bezpieczeństwo. Wydaje się nam, że możemy przeżyć swoje życie spokojnie i mieć nad tym kontrolę. 

Z rzadka  uświadamiamy sobie  nasze ograniczenia i naszą słabość. Zachęcam do chwili refleksji nad gatunkowym wymieraniem, nad przemijaniem. Żywioły, uznawane przez naszych dalekich przodków za bóstwa, są silniejsze i czy to przypadek, czy to los, czy wola bogów – przydarzają nam się różne rzeczy, nierzadko „bardzo niemiłe”.

Ostatnie wydarzenia – lęk przed wielką wodą i skutki tego co woda zrobiła na południu kraju, świadczą niezbicie o naszej kruchości. Wielkie kataklizmy, wojny, zarazy zmuszały ludzkość do zastanowienia nad jej stosunkiem do natury.

Po serii wojen i zarazach powstawały makabryczne kaplice, jedna z nich to kaplica czaszek stworzona po wojnie trzydziestoletniej w Kudowej Zdrój.

Zapraszam Państwa po schodach w dół………..

    

Piotr Szwiec


Dorota Sak 

Cykl „Heritage”

Proces twórczy często wynika z potrzeby zrozumienia, interpretacji i przetworzenia doświadczeń indywidualnych i zbiorowych, a jednocześnie osadza się w kontekście historycznym, społecznym i kulturowym. Sztuka jako sposób radzenia sobie z rzeczywistością oraz dziedzictwo kulturowe są nierozerwalnie ze sobą związane. Twórczość artystyczna od wieków była sposobem radzenia sobie z traumami, cierpieniem, czy przemianami społecznymi (wykład Art terapia jako początek drogi na przykładzie twórczości Niki de Saint Phalle i Mariana Henela).

Sztuka i dziedzictwo kulturowe to dwa elementy, które wzajemnie się uzupełniają i wspierają. Dziedzictwo można postrzegać jako cenny dar, który przekazywany z pokolenia na pokolenie, wnosi w życie jednostki i społeczeństw głębokie wartości, wiedzę oraz tradycje. Może to być zarówno dziedzictwo materialne, takie jak zabytki, dzieła sztuki czy majątek, jak i niematerialne, jak kultura, zwyczaje, wierzenia, język czy wartości moralne. Dziedzictwo jako dar ma wielką moc, ponieważ kształtuje tożsamość jednostki i wspólnoty. Pozwala rozumieć przeszłość, uczyć się na niej, a jednocześnie budować przyszłość, czerpiąc z mądrości poprzednich pokoleń. Jest to też wyraz szacunku dla przodków i tego, co zbudowali. Nie należy jednak traktować dziedzictwa jako czegoś statycznego. Każde pokolenie ma możliwość i odpowiedzialność, aby wzbogacać to, co odziedziczyło, nadając nowe znaczenia i dostosowując je do współczesnych realiów. Sztuka i dziedzictwo kulturowe kreują przestrzeń, w której społeczeństwa mogą nie tylko radzić sobie z rzeczywistością, ale także kultywować i rozwijać swoją tożsamość. To co przekazujemy dalej, staje się fundamentem dla przyszłych pokoleń, dlatego dziedzictwo jest nie tylko wartością przeszłości, ale również kapitałem przyszłości. W ten sposób łączy ono historię, teraźniejszość i przyszłość, tworząc most pomiędzy tym, co było, a tym, co będzie.

 „Heritage” to nowy cykl w twórczości Doroty Sak. Bezpośrednią inspiracją do jego zapoczątkowania była podróż do Płowdiw, jednego z najstarszych miast w Europie. To tutaj, pod betonową skorupą, ukryte jest dziedzictwo, które powoli wydobywane spod zwałów ziemi, jak cenny dar, wnosi głębokie wartości, wiedzę i tradycje. Artystka zafascynowana rzymskimi i bizantyjskimi mozaikami, freskami, artefaktami z przeszłości tworzy kompozycje wizualne używając współczesnych narzędzi do kształtowania obrazu. Czerpie ze starożytnych kultur, transponując wybrane elementy na język współczesnych, często abstrakcyjnych form. Ogranicza paletę barw, zmniejsza ich nasycenie, podkreślając w ten sposób upływ czasu. Rytm i symetria porządkują organiczne, często niedopowiedziane kształty nadając całości pulsujący, harmonijny wyraz. Autorka świadomie przeskalowuje formaty, rozkładające obrazy na poszczególne piksele, tworząc w ten sposób teksturę współczesnej mozaiki. 


Joanna Sichel, Krzysztof Rychławski

Pomysł na projekt serii obiektów Przemiana powstał na bazie moich eksperymentów w ramach rozprawy doktorskiej. Wykonałam wiele różnych prób materiałowych z połączenia polimerów z recyklingu i innych materiałów min. z pianką poliuretanową. Charakterystyczną cechą tego kompozytu oprócz oczywistej lekkości jest to, że płatki polimerowe nie zmieniają swojej pozycji ani nie rozpływają się podczas topienia dzięki czemu zachowują swój rysunek po obróbce termicznej. Opracowałam również autorską metodę wyjmowania i kształtowania gorących płyt bezpośrednio po wyjęciu z formy. W ramach współpracy z projektantem Krzysztofem Rychławskim, z którym od lat wykonuję komercyjne projekty wzornicze powstały przestrzenne obrazy. Zmiany kształtu i przejścia kolorystyczne podkreślają przemianę z odpadu w nową atrakcyjną wizualnie formę. Osadzenie w prostych, kwadratowych ramach wycisza zróżnicowanie obiektów. Stworzyliśmy serię spójnych wizualnie, ale jednocześnie różnych form. 

Materiał wykorzystany w pracy pochodził z odpadów poprodukcyjnych zbiorników do paliw i nawozów, a pianka PUR od producenta gąbek do mycia naczyń. Ideą było zagospodarowanie odpadów bezpośrednio z produkcji, aby zapobiec ich składowaniu czy utylizacji.   

Taki sposób radzenia sobie z tematem problemów środowiskowych jest dla mnie odmianą od projektów wzorniczych, którymi zajmuję się na co dzień. Mogę realizować swobodnie własne idee, ogranicza mnie jedynie technologia, która nadal pozostaje zapożyczona z przemysłu.


Joanna Walendzik-Stefańska


Joanna Walendzik-Stefańska

Joanna Walendzik-Stefańska profesor warszawskich uczelni artystycznych, projektantka i malarka.
Prace z cyklu Venezia XI to pastele na płótnie realizowane w formatach 27 x 33.
Wenecja, ulubione miejsce plenerowe autorki jest dla niej źródłem nieustannych inspiracji.
Zafascynowana miejscem od lat tworzy kolejne obrazy olejne, pastele i rysunki, zestawiając je
w cykle. Obserwacja miasta, jego dynamicznej, wielobarwnej struktury przekłada się na kompozycję barwnych plam i kresek. Plamy nieba i wody, jakieś okna?, drzwi?, płaszczyzny ścian?, kominy
i gzymsy – ich reminiscencje tworzą nową, malarska strukturę. Autorkę fascynuje geometria i powtarzalność elementów architektonicznych, tektonika ścian,  światło wydobywające kolor i cień podkreślający formę.


Laura Dimitrova

Życie jako wizualna kronika

Prof. dr hab. Laura Dimitrova 

W odległej przeszłości sztuka była uważana za magiczny akt, poprzez który ludzie, naśladując boskie stworzenie, porządkowali swój mały świat. Być może nawet dzisiaj, choć nie jesteśmy tego w pełni świadomi, część tej starożytnej wiary nam towarzyszy i nadal tworzymy sztukę jako formę radzenia sobie z rzeczywistością. W tym kontekście zaprezentuję prace pięciu młodych artystów, którzy niedawno mieli swoje wystawy indywidualne w Galerii Alma Mater Uniwersytetu Sofijskiego w Bułgarii.

Wystawa „Integracja w algorytmach” – sztuka cyfrowa, autor – Yavor Grancharov, została wywołana popularnymi dyskusjami na temat roli sztucznej inteligencji w naszym życiu. Artysta badał łączenie tego, co organiczne, i tego, co technologiczne, interakcję duszy ludzkiej i maszyny jako rodzaj algorytmu, który może prowadzić do zmiany osobowości.

Na wystawie „Papier, ozdoby, fragmenty” z autorką Krasimirą Drenską papier stał się wielowarstwowym symbolem znaczącej treści i funkcjonował nie tylko jako podstawowy materiał kreacji i formacji, ale także jako cenne dzieło artystyczne samo w sobie.

Wystawa „Granice transformacji” – autorka Ventsislava Stoyanova, badała „granice transformacji” od natury do abstrakcji w różnych współczesnych formach sztuki.

Wystawa „Kiełkowanie” – autorka Marina Aleksandrova, badała związek treści artystycznej i formy w malarstwie przedstawionym jako dynamiczny proces, podlegający wielu zmianom, który zestawiał akt ludzkiej kreatywności z etapami kiełkowania u roślin.

Wystawa „4 + IV. Niemożliwa okazja” – plakat Aleksandry Gogowej, była związana ze studium interakcji formy i grafemu interpretującym temat niemożliwego.


Marta Pohrebny-Szwiec

Świat w fotografii
zapamiętany
wykreowany
ukryty
iluzoryczny
wyjawiony
rzeczywisty
Interesuje mnie każdy z nich


Mateusz Wróblewski

Przedstawione na zdjęciach fragmenty kolekcji okładzin ściennych zaprojektowanych dla producenta płyt meblowych firmy FORNER miały swoją premierę w ramach targów Warsaw Home & Contract 2024 w podwarszawskim Nadarzynie. Należą do składającego się z kilkunastu wzorów cyklu >>CARNAVAL DES ANIMAUX HOMMAGE A CAMILLE SAINT-SAENS<< projektowanego i stopniowo wdrażanego od 2023 roku.

Camille Saint-Saens skomponował swoją suitę „Karnawał zwierząt”, żeby zagrać ją sobie z kolegami przy okazji tłustego czwartku roku 1886. Sam określał formę utworu jako „fantazję zoologiczną”. Saint-Saens należał do grupy wybitnych epigonów swojej epoki. Dane mu było żyć długo. Ale kpiarskie i zdystansowane do panującej rzeczywistości usposobienie ulokowało go raczej w ariergardzie poszukiwania nowych środków wyrazu muzycznego czy aktualnie ważnych  treści. To właśnie Saint-Saens miał realny wpływ przedłużanie się agonii dziewiętnastowiecznego świata.

Czasami, gdy się rozglądam dookoła siebie, mam wrażenie, że należę do niemałego grona tych, którzy swoją twórczością kontestują nieuchronność zmian. Radzimy sobie z rzeczywistością, unikając bezpośredniej konfrontacji z wizją katastrofy, która nadchodzi. Ta wizja jest tyleż pesymistyczna, co sama w sobie mglista. Żaden bowiem specjalista od wróżenia z fusów nie określił jednoznacznie, czy kryzys dotknie najpierw ludzkość i być może przyczyni się to do ocalenia planety, czy jednak to ofiara złożona z planety finalnie unicestwi ludzkość. Katastrofa jest zapowiedziana, ale bez szczegółów. Również bez terminu, chociaż wielu wieszczy, że przecież już dawno się zaczęło.

Jako projektant leczę swoje sumienie, wytwarzając przedmioty jednostkowe, nie masowe. Byłyby też w miarę trwałe, gdyby nie fakt, że przeszczepienie pewnych rozwiązań w szerszą świadomość odbiorcy, jak w przypadku przedstawionych okładzin, wciąż odbywa się w trybie prezentacji targowych. A to zawsze wiąże się ze sporą dozą jednorazowości formuły. Wciąż łatwiej , taniej zdemolować i wyrzucić po imprezie niż zaaplikować na stałe w innym miejscu. Czy to się zdąży zmienić? Być może. Nadzieję mieć trzeba.


Piotr Ciesielski

W dyptyku Crucifixio, Deponentes e cruce scena ukrzyżowania jest symboliczna, stworzona z ubrań. Zdjęcie z krzyża przedstawia leżącą, nagą, piękną, anorektyczną dziewczynę. Nie epatuje erotyzmem. Nagość jest bezbronna. Jest niewinna i naturalna. Była synonimem otwartości, prostoty, prawdy, bezbronności, piękna, miłości i człowieczeństwa. „A byli oboje nadzy, to jest, Adam i żona jego, a nie wstydzili się”.

(Biblia, Księga Rodzaju, tłumaczenie Jakuba Wujka).

Nagość w obrazie jest sposobem na ukazanie wyniszczenia ciała na skutek choroby. Aby spotęgować napięcie, kontrast i różnice pomiędzy fotograficznym tłem, wykonanym 

w technologii gumy, a malowanym aktem zastosowałem w tle negatywy. To nie tylko odwrócone obrazy. Negatyw jako pojęcie ma znaczenie pejoratywne. Potęguje to efekt OpPresji. Lewa strona może być kojarzona z obrazami Rozstrzelanie Andrzeja Wróblewskiego, jednak opresja jest spotęgowana. To nie rozstrzelanie, ale ukrzyżowanie, w wyniku którego dziewczyna z jest zniewolona i zniszczona poprzez współczesną cywilizację. Inny niż u Wróblewskiego jest sposób malowania. Jest on dostosowany do fotograficznego tła. Sposób ukazania przedmiotów i dziewczyny na pierwszym planie jest bardziej werystyczny niż efekty na drugim planie. Ciało i przedmioty „wychodzą z obrazu’’. Opresja wobec fotografowanej dziewczyny jest podkreślona poprzez odciski dłoni na jej ciele. Ich ilość wzrasta w każdej z kolejnych postaci. Zdjęcia aktów są umieszczone na prostokątnych polach. Jest to zabieg porządkujący kompozycję, tworzące relacje pomiędzy formami geometrycznymi a malowaną i fotografowaną postacią, oraz naturalistycznie oddanymi przedmiotami. Prostokąty ze zdjęciami mogą kojarzyć się też z Całunem Turyńskim, co jest następnym wątkiem nawiązującym do ikonografii chrześcijańskiej. 


Roman Jaciv

STRUKTURA EMOCJI W DYNAMICZNEJ FORMIE PLASTYCZNEJ: NARRACJE SZTUKI WSPÓŁCZESNEJ

Po to, żeby rozpatrzyć problematykę naszego tematu, koniecznie odwołać się do niektórych kluczowych aspektów sztuk plastycznych, najpierw jego funkcji we współczesnym społeczeństwie, które zaznaje znaczących odmian co do etycznie-wartościowych priorytetów. Dlatego, która funkcja wizualnej sztuki na dzisiaj jest dominująca – estetyczna czy duchowa, edukacyjno-wychowawcza czy komunikatywna, ideologiczna czy rozrywkowa, pragmatyczny-rynkowa czy poznawcza, prowokacyjna czy kompensacyjna? Czy zachowuje się między nimi bilans przy postrzeganiu człowiekiem współczesnych form sztuki, i czy adresat sztuki jest zainteresowanym widzem, czy pasywnym odbiorcą, któremu nie obowiązkowo mieć do czynienia z oryginałem pracy artysta-plastyka, a można zostawać tylko statystą – zdalnie odległy od ekspozycyjnych sal. W tym wypadku zobaczone tylko skrzywiono zatrzyma się w jego świadomości. Pamiętam, jak w księdze odzewów na jedną z moich wystaw we Lwowie, w Muzeum etnografii i przemysłu artystycznego, para młodych zwiedzających otwarcie napisała: „Zabiegły, bo chowały się od deszczu”. Czym nie jeszcze jedna pragmatycznie-życiowa funkcja sztuki?

Z wszystkich przeliczonych funkcji mną nie nazwano jeszcze dwie, bez których twórczy akt nie osiąga pewnej synkretycznej całości. To funkcja sztuki jak odkrycia (jak dla adresata, tak i dla autora) nowych doswiadczeń, i funkcja estetycznej dokumentacji Miejsca i Czasu. Pierwsza z nich jest nieustannym motorem nowych twórczych doświadczeń, druga zakotwicza je w zmieniającej się dynamice Życia.

Z tego postaje pytanie: wykorzystanie potencjału ducha twórczego człowieka czy poczucie odpowiedzialności zawodowej artysty wobec społeczeństwa – co jest ważniejsze? Czy takie pytania mogą pojawiać się na tym samym poziomie, co inne, przy ocenie „istotności” dzieła sztuki? Spotkanie tych dwóch funkcji zakłada pojawienie pewnego dysonansu egzystencjalnego. Z jednej strony artysta poszukuje swojego oryginalnego języka i buduje w tym morfologicznym przypisaniu pewne znaczenia, licząc na zaintrygowanego adresata, z drugiej strony adresat (czy w ogóle społeczeństwo) albo przyjmuje, albo odrzuca „ofertę” tego artysty-plastyka. Autor liczy na pochwałę, a społeczeństwo (lub indywidualny odbiorca) stroni od uwagi, a przynajmniej oceny. Jaki w tym przypadku będzie status dzieła sztuki – czy zostanie zaakceptowane przez współczesnych, czy stanie się wydarzeniem wyłącznie dla autora?

Odpowiadając na te pytania, należy odwołać się do szeregu przykładów – prace Tadeusza Kantora, Magdaleny Abakanowicz, Mychajła Dzyndry, Wasyla (William) Kurełeka, Dmytra Stryjeka, Karła Zwiryńskiego, Ewhena Łysyka, Rona Kostyniuka, Wołodymyra Semkiwa, Petra Smetany, Nazara Symotiuka. Jakie wnioski można wyciągnąć z tej serii przykładów?

1.
W ogólnej chronologii zjawisk artystycznych XX wieku i nowoczesności, tylko pojedyncze przykłady rejestrują synchronizację dążenia autora do twórczej samorealizacji i szansy na należyte docenienie przez współczesnego obserwatora dzieła artystycznego.

2.
Historyczne, osobiście prywatny, ideologiczne, psychologiczne konteksty twórczości artysty wpływają zarówno na pogłębienie struktury obrazu, jak i na pojawienie się spójników pomiędzy autorem a widzem. O specyfice takiego połączenia decyduje siła argumentów estetycznych i intelektualnych oraz talent zarówno artysty, jak i odbiorcy.

3.
Forma reprezentacji autorskiej idei dzieła artystycznego jest strukturą dynamiczną, zdeterminowaną przez szereg czynników – egzystencjalnych, wolicjonalnych, zawodowych i innych. Ale ona nie gwarantuje, że dzieło zostanie zaakceptowane przez któregokolwiek odbiorcę, dlatego zdecydowana większość artefaktów artystycznych nie jest właściwie dokumentowana, rozumiana i oceniana.

4.
Czy wystarczy, że artysta przedstawi swoje pomysły formalistyczne, ujawni swoje emocje, nie czekając na reakcję potencjalnego widza, zainteresowanego adresata? Dynamiczna struktura dzieła implikuje obecność napięcia koncepcyjnego pomiędzy zrealizowaną ideą a umiejętnością jej odczytania, opanowania i zaakceptowania. Tylko wtedy dzieło sztuki będzie mogło stać się nośnikiem synkretycznej informacji o Czasie, Miejscu i odpowiadających im współrzędnych Wartości.

5.
Czy indywidualna tożsamość emocjonalna i tożsamość rzeczywistości mogą się zbiegać? Może to odbyć na platformie nowoczesnej dynamicznej struktury artystycznej dzieła.  


Stefan Altakov

Remake jest synonimem przeróbki, przeróbki, odnowienia, odnowienia i dotyczy zarówno świata materialnego, jak i świata idei.

Remake zawsze był częścią historii i kultury ludzkości, jednak termin „remake” pojawił się późno – dopiero w latach trzydziestych XX wieku w związku z przemysłem filmowym.

Nasi przodkowie we wczesnych latach cywilizacji ludzkiej wierzyli, że w każdym działaniu powtarzają boskie stworzenie świata.

Dla Platona świat materialny (natura) jest imitacją boskich idei, a ludzie naśladują naturę. Albo inaczej: to, co tworzą ludzie, jest imitacją imitacji.

Dziś remake jest częścią życia, kultury i sztuki, a my często zadajemy sobie pytanie: co jest tak naprawdę nowe, a co jest imitacją, remakiem?

Projekt Remake powstał w ciągu ostatnich kilku lat, aby wprowadzić te pomysły w życie.

Wspólnie z prof. Laurą Dimitrovą interpretujemy nasze oryginalne dzieła, stworzone jakiś czas temu, każdy z nas pracując zgodnie ze swoimi poglądami estetycznymi i artystycznymi.

W kwietniu 2024 zaprezentowaliśmy wspólną wystawę „Remake” w Bułgarskim Instytucie Kultury w Pradze. 

Poprzez prace znajdujące się na wystawie „Remake” z jednej strony ironizujemy nieustanny remake, który nas otacza i dominuje w naszej codzienności, a z drugiej strony sami jesteśmy włączeni w ten sam nieunikniony i wszechogarniający remake, próbując to zestetyzować.


Tomasz Jurek


Zbigniew Gorlak

Życie każdego obraca się w pierścieniu. Ale jest początek i koniec.

Mój Pierścień zaczął się kręcić w w roku 1955 w Sopocie. Pamiętam duże nie zmienione z czasów przedwojennych podwórko. A w nim dominująca, drewniana stodoła i ogromne stajnie.

W prawie samym centrum Sopotu, jeszcze do 1945 roku właściciel Niemiec Joseph Kramp prowadził wielka firmę przewozową.

Kiedy byłem małym chłopcem lubiłem wchodzić do zrujnowanych stajni i dotykać marmurowe żłoby.

Wyobrażałem sobie tam stojące  konie, ten panujący specyficzny zapach  i stukot kopyt o kamienną posadzkę.

Po latach wszystko zniknęło. Nie ma podwórka z szałerkami. Nie ma  stodoły pachnącej karbidem i stajni.

ŻÓŁTE CUKIERKI

Sopot. Późny sobotni wieczór. Czekam. Czekam w domu na rodziców. I wreszcie s, a właściwie jest – torebka z cukierkami. Moje ukochane żółte cukierki o smaku anyżowym. Ten rytuał powtarzał się w sobotę, kiedy rodzice szli na spacer, w kierunku plaży, nad morze i wracając, kupowali słodycze w małym, kolonialnym sklepiku na Monte Cassino. Był to jedyny w Polsce sklep ze słodyczami, do którego towar przywozili marynarze z zagranicy. To była TA namiastka Zachodu. Smak pozostał do dzisiaj. Anyz.

W roku 2020 namalowałem obraz Żółty Wieloryb/Żółta Łódź Podwodna inspirowany filmem ( i pojawiającą się tam ścieżką dźwiękową Yellow Submarine zespołu The Beatles z 1968.

I tak wrócił smak anyżu, melancholia żółtego aromatu , dźwięku i koloru. 

Nie ma końskiego zapachu.


Živilė Jasutytė


Maryan Besaha

Twórcze credo:
Sztuka to inteligencja emocjonalna ukierunkowana na pozytywne zmiany w społeczeństwie.


Maciej Kurak